„ Zabieszczaduj dzisiaj z nami niech pokłonią ci się połoniny…”

HOT-INFO

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

W dniach 3-4 listopada uczniowie klas II LO „mundurowych” wzięli udział w wyjeździe szkoleniowym w Bieszczady. Celem wyjazdu było zapoznanie ze specyfiką pracy Straży Granicznej w tym cudownym i jednocześnie trudnym terenie.

Pierwszego dnia po dość długiej podróży w promieniach popołudniowego słońca wyruszyliśmy ścieżką dydaktyczną „Brenzberg” na miejsce zbrodni dokonanej przez bandytów z UPA na 74 okolicznych mieszkańcach którzy schronili się w leśniczówce. Na miejscy ustawiono krzyż i tablicę które upamiętniają ofiary tej zbrodni. Po zapaleniu znicza ku czci pomordowanych wyruszyliśmy ścieżka wiodąca w dół… lepiej schodzić niż się wspinać. Droga pod górę była przedsmakiem tego co czekało na uczestników w dniu następnym. Po zejściu do autokaru pełni wrażeń i zachwyceni cudownymi widokami przejechaliśmy do Jabłonek koło Baligrodu gdzie w schronisku PTST mieliśmy zamówiony nocleg. W trakcie jazdy mogliśmy podziwiać bieszczadzkie widoki… naprawdę robią wrażenie. Połonina Wetlińska oświetlona listopadowymi promieniami słońca…widok zapierający dech. W Ustrzykach Górnych minęliśmy placówkę SG którą możemy oglądać w serialu „ Wataha”. Nocleg w schronisku okazał się bardzo sympatyczny, jedzenia smaczne a gospodarze przemili. Na ścianach wisiały prace za które gospodarze otrzymują międzynarodowe nagrody na konkursach fotograficznych. Prace to głównie krajobraz Bieszczad i miejscowa przyroda. Cudowne zdjęcia żerujących wilków , niedźwiedzi i innych tworzyły wspaniały klimat. Niestety zmęczenie , brak czasu i świadomość wczesnej pobudki nie pozwoliły na dłuższą rozmowę z gospodarzami którzy na co dzień zajmują się między innymi ornitologią, a w swojej pasji fotograficznej wykorzystują umiejętności które wpajali im np. .rdzenni Indianie. Szkoda … ale może następnym razem !!!

Rano następnego dnia, po śniadaniu odwiedziliśmy placówkę SG w Wetlinie a następnie z dwoma funkcjonariuszami… przepraszam trzema bo był także pies (też funkcjonariusz ) wyruszyliśmy na parking pod Małą Rawką by rozpocząć mozolną wspinaczkę. Po drodze niektórzy dali się zakuć w dyby :) jako przedsmak kary dla nieposłusznych . Droga pod górę okazała się zbyt trudna i nie wszyscy dotarli na szczyt Krzemieńca tzn. w miejsce Trójstyku tzn. styku granic trzech państw : Polski , Słowacji I Ukrainy. Widoki były wspaniałe i mimo zmęczenia i huraganowego wręcz wiatru najwytrwalszych przepełniała duma. Ale herbata w schronisku pod Małą Rawką też była super…z soczkiem malinowym :). Po zakończeniu patrolu pożegnaliśmy sympatycznych funkcjonariuszy…no może ten jeden w kagańcu był niezbyt , ale taka jego rola jako psa tropiącego. Dzięki temu „ spacerkowi” zrozumieliśmy jak ciężka jest służba Straży Granicznej w Bieszczadach … a co dopiero zimą !!!!

No i znów wyjazd krętymi bieszczadzkimi drogami nad Solinę. I tu wielkie „jeeej”… zapora budzi podziw , a w świetle zachodzącego słońca i przy zapierającym dech wietrze wrażenie bycia nad morzem jest zupełnie normalne. Potem już w szybko zapadających ciemnościach wyjazd do Sanoka , tam szybka wyżerka w ulubionym prze uczniów fast foodzie i w drogę do domciu. W pamięci pozostały wspaniale widoki i bieszczadzkie błoto na butach.

Pisząc te słowa mam przed oczami szczyty oświetlone słońcem, różne odcienie brązu i czerwieni, błoto i poranne mgły otulające wzgórza… mistyka gór. I myśl o tych którzy po zakończeniu II wojny światowej musieli wałczyć w tym trudnym terenie z bandytami z UPA wspieranymi przez niedobitków z SS Galizien. Ta ziemia która widziała tyle zbrodni , w która wsiąkło wiele krwi i łez osób wysiedlanych w czasie akcji „ Wisła” wciąż budzi podziw i zachwyt. I pragnienie wrócić w Bieszczady !!! I tylko w uszach wciąż brzmią słowa piosenki Starego Dobrego Małżeństwa: Zabieszczaduj znowu z nami tutaj czas anielsko płynie każdy potok gada z aniołami o bieszczadzkiej wspomina krainie…

W wyprawie wzięli udział uczniowie klas II LO wraz z wychowawcami p. Rydz i p. Likos. Dowodził por. Józiu a pisał te słowa P. Lipiński.